MRN69 MRN69
606
BLOG

Weto? Chłopcze...

MRN69 MRN69 Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Tak, wiem. Sam uległem pokusie poszukiwania wyższej racjonalizacji decyzji prezydenta Dudy. Natchniony przez p. Eskę szukałem jej w polityce zagranicznej i ochronie priorytetów w tej sferze, domniemywając w szczególności interwencji amerykańskiej. Rachowałem zyski i straty, ograniczając się do rachunku zysków a ignorując straty. Chciałem, żeby było dobrze, bo to przecież mój i nasz prezydent. On nie mógł zawieść nadziei, on nie mógł popełnić błędu. On przecież jest dobry, a może nawet mąd...brrr!...przenikliwszy od lidera PiS.

Minął jeden dzień i nic. Widzę ciemność.

Mija drugi dzień i ciągle nic. Dalej widzę ciemność.

Już nadchodzi noc przed dniem trzecim, gdy nagle ujrzałem światło!

A jednak Prezydent zawiódł. Prezydent popełnił błąd. Nie jest dobry i nie jest przenikliwszy od lidera PiS.

Potrzebowałem dwa dni, aby zrozumieć najprostszą rzecz pod Słońcem, którą bodaj p. Ziemkiewicz dostrzegł jako pierwszy. 24 lipca mój prezydent zawetował dwie z trzech naszych ustaw tylko dlatego, że sześć dni wcześniej, 18 lipca, postawił w ultymatywnej formie warunek, którego PiS nie spełnił. Mój prezydent zawetował dwie nasze ustawy tylko dlatego, że nie chce rzucać słów na wiatr i nie chce być postrzegany jako ten, który rzuca słowa na wiatr.

Proste jak drut, prawda?

PiS nie spełnił warunku, ponieważ zdominowany przezeń Sejm nie zajął się prezydenckim projektem ustawy zmieniającej ustawę o KRS, umieszczając jednak prezydencki warunek w nowej ustawie o SN. Nieważne, że PiS uwzględnił prezydencki warunek w sensie merytorycznym (większość 3/5 zamiast większości 1/2). Ważne, że  z i g n o r o w a ł  prezydencki projekt ustawy i...nie zatrzymał pracy nad nową ustawą o SN, aby równie szybko albo wolno uchwalić ustawę wniesioną przez Prezydenta.

Zgodnie z brzytwą Ockhama, prawdziwe jest rozwiązanie najprostsze. A to jest rozwiązanie najprostsze. Okazuje się, że mój prezydent zdecydował o losie reformy ustroju władzy sądowniczej, kierując się  r a c j ą  o s o b i s t ą  , czyli troską o swój wizerunek i swoją przyszłość polityczną, a nie  r a c j ą  s t a n u  , czyli troską o jedną z kluczowych reform, jeżeli nie wręcz najważniejszą w tej kadencji.

Odrzucam argumenty Prezydenta o okolicznościach prawnych, to jest błędach czy słabościach nowej ustawy o SN. Żaden z tych błędów i żadna z tych słabości nie musiała być sanowana w drodze weta i...żadna nie zostanie naprawiona w ten sposób. Wszystkie mogły być przedmiotem wniosku do TK, niektóre mogły być naprawione w drodze nowelizacji, niektóre można naprawić w drodze wykładni. Narracja o poruszającym porównaniu płynącym z ust p. Zofii Romaszewskiej jest bajką dla dorosłych. Pani Romaszewska zasłoniła siłą swojego autorytetu słabość prezydenta Dudy. Nie pierwszy raz w historii Polski kobieta pomaga mężczyźnie uciec od jego problemów...

Jedynym realnym skutkiem weta jest pauza ratująca życie i zdrowie (a być może i wolność) członków KRS i sędziów SN. Pauza, która pozwoli nie tylko wydać orzeczenia we wrażliwych politycznie sprawach, ale najpewniej załatwić wszystkie najważniejsze sprawy własne i cudze, indywidualne i zbiorowe. Prezydent wydał w ten sposób nieformalny list żelazny dla tych ludzi. Myślę, że nie na dwa miesiące, a na znacznie dłużej. W tym czasie rzecznik prasowy SN na pewno zdąży zastanowić się, czy umie robić coś innego i znaleźć nową pracę. Mądrze i spokojnie, jak chciał Prezydent.

Deklaracja prezydenta Dudy o przygotowaniu (wniesieniu do Sejmu?) własnych projektów zawetowanych ustaw w ciągu dwóch miesięcy budzi wątpliwości. Raz, jeszcze żadna ponadpartyjna interwencja prezydenta Dudy nie zakończyła się sukcesem, a większość "umarła" dzień po ich ogłoszeniu. Dwa, nie jest możliwe przygotowanie w tym czasie projektów mających poparcie większości sił parlamentarnych, które stanowiłyby realną reformę ustroju władzy sądowniczej. Trzy, nie jest możliwe przygotowanie w tym czasie najwyższej jakości projektów cieszących się poparciem chociaż PiS i ruchu Kukiza. Dlaczego? Bo jeżeli jest możliwe, to każdy rozumny Polak zapyta: jeżeli prezydent Duda mógł zrobić to w dwa miesiące, to czemu PiS lub ruch Kukiza nie zrobiły tego samodzielnie albo razem przez prawie dwa lata od wyborów? Cztery, prezydenckie projekty nie mogą stanowić prostej kopii ustaw PiS-owskich, bo znowu każdy rozumny Polak zapyta: jeżeli to jest to samo lub prawie to samo, to po co było prezydenckie weto i strata kilku miesięcy? Pięć, prezydent musi jednak oprzeć się na ustawach PiS-owskich, ale musi także je "wykastrować" z najbardziej spornych elementów. Przecież nie będzie przez dwa miesiące zastępować wyrazów "Minister Sprawiedliwości" wyrazem "Prezydent" i zamieniać wyrazu "trzy" na "pięć" w odpowiedniku art. 18 zawetowanej ustawy o SN. Co zostanie do "kastracji"? Oczywiście, przejście sędziów SN w stan spoczynku. Prezydent pozwoli im pracować do emerytury, a jedyną ceną będzie najprawdopodobniej honorowa dymisja p. Gersdorf, która - zgaduję - zastąpi przedwcześnie p. Safjana w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej...

Jak powiadają Anglicy, na koniec dnia zdrętwiałem i zrozumiałem, że mój prezydent nie zdał egzaminu na męża stanu. Mąż stanu przełknąłby gorzką pigułkę podaną przez PiS, wyraziłby dezaprobatę dla stylu uchwalenia ustawy o SN i partyjnych swarów oraz niegrzeczności względem urzędu Prezydenta, wyjaśniając, że w imię racji stanu i w trosce o reformę władzy sądowniczej wstrzymuje się od weta, a jako kustosz dojrzewającej polskiej demokracji i strażnik prawa zwraca się do TK z wnioskiem o zbadanie najbardziej spornych przepisów, najlepiej w pełnym składzie.

Weto nie ma istotnego wpływu na opozycję i ulicę. Protesty były, są i będą. Nie będą mniej intensywne, będą tak samo intensywne, a najpewniej jeszcze lepiej zorganizowane, czyli jeszcze lepiej sfinansowane. Ulica poczuła krew i nie ma powodu, aby wycofała się. Opozycja niemerytoryczna musi walczyć o uznanie ulicy, więc nie może wycofać się. Opozycja merytoryczna (tj. ruch Kukiza i okolice) już ma swój udział w postaci 3/5, a więcej nie otrzyma, bo to wymagałoby zmiany Konstytucji. Z kolei PiS będzie co nieco złośliwie czekać na projekty Prezydenta, aby porównać je ze swoim wzorem i...skwapliwie skrytykuje każde odstępstwo na rzecz ancien regime'u. I tak, Prezydent pozostanie z dwoma obsikanymi kapiszonami sam na Placu Broni, na którym jeszcze niedawno pozostali chłopcy zawzięcie rzucali w siebie tysiącami druków i poprawek...

* * *

Gdy prezydent Duda obudzi się ze snu, to bardzo zdziwi się, że nie jest nowym liderem PiS, a tylko prezydentem Polski, któremu kadencja kończy się za trzy lata.

MRN69
O mnie MRN69

Jestem urodzonym w Paryżu i zakochanym w polskiej ziemi obywatelem tego świata, który pragnie dojść do tamtego świata. Jestem także mężem i ojcem. Byłem wreszcie doradcą podatkowym i specjalistą ds. zarządzania wiedzą, ale nie jestem pewny, czy chcę wrócić do tej aktywności. W górach odnajduję i przeżywam to, czego nie umiem nazwać, ale bez czego nie umiałbym przeżyć w mieście.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka