Krzyczeli: "Dziecinne, niegrzeczne i nieładne!", gdy premier Polski, p. Szydło - jak sami twierdzili - dla swojego interesu partyjnego sprzeciwiła się na forum międzynarodowym Niemcom i powołaniu p. Tuska na drugą kadencję, i tym samym jakoby naraziła wspólny interes państw członkowskich Unii Europejskiej.
Dzisiaj bronią i chwalą premiera Holandii, p. Ruttego, gdy ten - dla swojego interesu partyjnego a kosztem wspólnego interesu państw członkowskich Unii Europejskiej (i w ogóle wszystkich państw europejskich) sprzeciwił się na forum międzynarodowym Turcji i jeszcze poszczuł Turków psami.
Dziwne...
* * *
Odpowiadam jednemu z komentatorów:
istotą mojego zdziwienia jest to, że krytykowane (nawet wyszydzane) było zachowanie premiera rządu polskiego, który do celów polityki krajowej (moim zdaniem, nie tylko i nie przede wszystkim) użył polityki międzynarodowej, natomiast analogiczne zachowanie premiera rządu holenderskiego (użycie polityki międzynarodowej do celów polityki krajowej) nie tylko nie jest krytykowane w Unii Europejskiej, ale jest bronione i wręcz chwalone.
Pani Szydło odmówiła uzgodnienia i podpisania tzw. wniosków Rady Europejskiej właśnie ze względu na wadliwy sposób desygnowania p. Tuska na drugą kadencję. Swoją drogą, nie tylko ona nie podpisała tych wniosków, ale żaden z pozostałych liderów państw członkowskich. Natomiast krytyka dotyczyła nie tylko niepodpisania wniosków, ale także wyrażenia sprzeciwu względem p. Tuska.